„Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.”
Mt 5,4
p. t. „Tajemnice” na podstawie słuchowiska Jerzego Janickiego „Tajemnica Spowiedzi”.
Podczas konferencji zastanawialiśmy się nad smutkiem, skąd on pochodzi, co dobrego może nam on dać. Oto niektóre z ważniejszych myśli:
Często przyczyną smutku jest jakiś brak czy grzech. Dopóki nie przyznam się do błędu, czy nie zaakceptuję danej sytuacji, to błogosławieństwo nie będzie nas dotyczyło. Jednak chcemy być jednocześnie silnymi osobami, docenionymi przez innych, to też może prowadzić do pokładania ufności w sobie zamiast w Boga. Sami sobie nie wytworzymy błogosławieństwa. Potrzebne jest raczej zapłakanie nad sobą, niech to będą takie łzy, które dają uzdrowienie. Wtedy uznanie swej małości otworzy nas na Boże błogosławieństwo…
Św. Jan Ewangelista porównuje smutek do bólu rodzącej kobiety. Samo w sobie cierpienie jest bez sensu. Tylko przeżywanie cierpienia z Bogiem nadaje mu sens, ma wymiar zbawczy dla nas samych i dla innych…
Cierpienie Jezusa uświadamia nam, jak bardzo nas kocha. Jezus przelał całą swoją Krew dla naszego zbawienia. W Biblii czytamy, że we Krwi jest życie. Krew to symbol życia, jak i śmierci… Jezus dziś daje nam swoje błogosławieństwo. Czy jednak je przyjmiemy? Czy nasze cierpienie nie jest pewną prowokacją? Czy potrafimy kochać siebie łącznie z naszymi słabościami…
konferencję wygłosił
ks. Łukasz Tarnowski CPPS